W zasadzie od zawsze zadawałam sobie to pytanie. Dlaczego w pracy byłam pełna energii, uśmiechnięta i aktywna, a w domu, po zdjęciu masek, stawałam się tak zmęczona i zdołowana na maksa? Maskowanie można bowiem przyrównać do noszenia ciężkiej zbroi, która z jednej strony nas chroni, lecz w rzeczywistości pozbawia energii i tożsamości.
Na czym polega maskowanie
Maskowanie to technika kamuflowania objawów zaburzenia, aby dostosować się do neurotypowych standardów. Staramy się w ten sposób unikać piętnowania i ocen. Tworzymy fasady, które mają sprawiać wrażenie, że wszystko u nas jest pod kontrolą – od ukrywania chaotycznego wnętrza domu, po obsesyjne dbanie o punktualność.
Maskowanie – wyczerpująca walka
Dla większości neuroróżnorodnych osób życie to nieustanna walka, aby nadążać za rzeczywistością. Maskowanie jest jak włączenie wszystkich sił mentalnych na najwyższy bieg – ciągłe udawanie, że wszystko jest w porządku, że nie ma się trudności z koncentracją czy nadpobudliwością. To aktorstwo, które wymaga ogromnych nakładów energii. Im dłużej to trwa, tym bardziej człowiek oddala się od swojej prawdziwej natury, tracąc siły i chęć do życia.
Maskowanie, jak piszą osoby z ADHD, w żaden sposób nie kojarzy się z radosną zabawą na balu. To raczej „bolesna mistyfikacja”, czyli próba ukrycia swojej prawdziwej osobowości, niekiedy aż do granic fizycznej i emocjonalnej wytrzymałości.
Maski, które nosimy
W procesie maskowania ludzie przyjmują różne role, które pomagają im radzić sobie w społeczeństwie. Oto kilka popularnych masek:
- Perfekcjonista: osoba, która stara się zrobić wszystko idealnie, aby nikt nie zauważył jej niedoskonałości.
- Dusza towarzystwa: zabawny, zawsze uśmiechnięty człowiek, który próbuje odwrócić uwagę od swoich błędów.
- Inteligent: stara się być zawsze najbardziej kompetentny i bystry, ukrywając za tym swoje lęki i trudności.
- Czarna owca: osoba, która przyjmuje na siebie odpowiedzialność za wszystkie niepowodzenia, uważając, że to jej wina, że nie jest „normalna”.
- Buntownik: osoba, która prowokuje i odpycha innych, by ukryć swoje prawdziwe uczucia przed krytyką.
Maskowanie – skutek uboczny stygmatyzacji
Nasze społeczeństwo oczekuje określonych zachowań i standardów, które są trudne do osiągnięcia dla ludzi neuroróżnorodnych. Dlatego maskowanie staje się sposobem na unikanie osądu i marginalizacji. Jednak długotrwałe ukrywanie siebie prowadzi do wypalenia, niskiej samooceny, a czasem nawet do depresji czy stanów lękowych.
Wyzwolenie z masek
Czy możliwe jest zdjęcie maski i odzyskanie siebie? Okazuje się, że tak. Przełomowy moment to uświadomienie sobie, że maskowanie nie jest konieczne. Stopniowe ujawnianie swojego prawdziwego „ja” – przynosi ulgę i pozwala odnaleźć wewnętrzny spokój. Kiedy człowiek przestaje udawać i akceptuje swoje „niedoskonałości”, okazuje się, że świat nie reaguje na to w sposób, jakiego się obawiał. Ludzie nie są tak bardzo skupieni na naszych wadach, jak nam się wydaje.
Jak rozpocząć proces “odmaskowania”
Oto kilka kroków, które mogą pomóc rozpocząć życie bez masek:
- Świadomość swoich masek: zastanów się, jakie role przyjmujesz, by ukryć swoje prawdziwe „ja”.
- Spokojnie i nie wszystko na raz: nie próbuj pozbyć się wszystkich masek jednocześnie. Zacznij od małych kroków w sytuacjach, gdy czujesz się bezpiecznie.
- Otaczaj się wspierającymi ludźmi: znajdź osoby, które akceptują Cię takim, jakim jesteś, i którym możesz zaufać. Bycie autentycznym jest łatwiejsze w obecności tych, którzy cię kochają.
- Praktykuj współczucie wobec siebie: bycie łagodnym i wyrozumiałym dla siebie jest kluczowe w procesie zmiany.
Nadszedł czas na bycie autentycznym
Musimy uwierzyć, że neuroróżnorodność nie jest czymś, co trzeba ukrywać, bo to część tego, kim jesteśmy. Życzę więc sobie i Wam wszystkim odwagi w zdejmowaniu masek, aby cieszyć się życiem bez zbędnych obciążeń.